stary zakapior pisze:
07 stycznia 1946 r. w Katowicach zmarł Adam Didur wybitny śpiewak operowy (bas) przełomu XIX i XX w., urodzony w Woli Sękowej.
No, wygląda mi to nieco na несвіжийe wieści.
Umarł, i leżał na desce, jakiś czas.
Ja zaś miałem ongi okazję podwieźć takiego autostopowicza, z przeszłości, nieomal z zaświatów. Zaraz po jednej z pierwszych Watr, jak już z Ukrainy ludziska mogli przejechać przez granicę bez szykan (teraz jest chyba gorzej; a Watrę UPA zawłaszczyło). Wracałem z Gładyszowa, w czasach, gdy ma Była Żona zmuszała mnie do konnej jazdy.
Chłop taki nieco sękaty machał, na poboczu, zaraz za tym skrętem, co to teraz są światła, od Koniecznej. Zatrzymałem Fiata Temprę (pamiętacie Temprę? - La Bella Macchina; wcielenie złudzeń Lat Dziewięćdziesiątych).
- Gdzie Pana podwieźć?
- Do Swirtnoho...
- Nie ma problemu.
Zaczął płakać. Zaraz za tym dziadowskim drewnianym mostkiem, do 'Skwirtnoho', tuż przed Kwiatoniem.
Podwiozłem go pod cerkiew. Podał mi naprawdę ciężką ciężką spracowaną łapę.
Ja mu swoją. Chudsza, ale uścisk jakiś-tam ma (szermierka od dzieciństwa; komuna sponsorowała).
Uśmiechnął się przez łzy. Minęło ponad 50 lat, jak tu był.
Żałuję, że wysadziłem go w tym Skwirtnym, i nie zaprosiłem do mnie, do Wysowej...