W marcowym numerze magazynu turystyki górskiej "N.P.M." jest artykuł Andrzeja Bazylczuka pt. "Upadki przestworzy" poświęcony katastrofom lotniczym w polskich górach. Jest również akapit o samolotach, które rozbijały się lub były zestrzeliwane podczas II wojny światowej. Wspomniany jest w tym kontekście również Beskid Niski, choć niestety "w grubej niezgodzie z faktami" (jak by to ujął pan Józef Nyka). Cytat:
Cytuj:
Z kolei w Beskidzie Niskim na dwie wsie powiatu gorlickiego w sierpniu 1944 roku spadły szczątki zestrzelonego ciężkiego bombowca B-24 Liberator. Pilotowany przez Polaków samolot dostarczał zaopatrzenie dla powstańców z Warszawy
Wspomniane w powyższym tekście dwie wsie to niewątpliwie Banica i Olszyny. Problem polega na tym, że ta druga nie leży w ogóle w Beskidzie Niskim (tylko na pogórzu), zaś już od lat wiadomo, że w Olszynach spadł "Liberator" por. Jencki (noc 16/17 sierpnia 1944), zaś w Banicy "Halifax" kpt. Omylaka (noc 27/28 sierpnia 1944). 3 lata temu ukazała się na ten temat książka Aleksandra Gucwy "Odwaga i nadzieja" (reklamowana chyba zresztą na tym forum), a informacje, że w Banicy i Olszynach rozbiły się dwie różne maszyny (przez lata sądzono, że była to jedna) pojawiły się w literaturze co najmniej lat temu kilkanaście (książka "Tropami zestrzelonych" Andrzeja Olejki).