Korzystając z pomyślnych prognoz w sobotę znów ruszam na szlak. Pies już w piątek cieszy się widząc że wyciągam plecak
Rano o 7 parkuję już w Wisłoku Górnym przy odbiciu żółtego szlaku i podążam nim w kierunku Kanasiówki. Pierwszy punkt na mojej wędrówce to cmentarz choleryczny oznaczony na północnych stokach Kanasiówki, dochodzę na wsp. z mapy – nic, tylko jeżyny i drzewa. Mając świadomość błędów zataczam jeszcze koło o promieniu ok. 50-60m ale również nic nie udaje mi się zobaczyć w terenie poza jedną małą polanką porośniętą jeżynami i paprociami. Odgarnianie ich i tak nie pozwala na zorientowaniu się w ukształtowaniu terenu więc niechętnie ale muszę zrezygnować i udać się w dalszą drogę.
Przed Kanasiówką znajduję na drodze pochwę noża – pewnie jakiegoś grzebacza za pozostałościami wojennymi, gdyż niedaleko od niej na ziemi leżą 2 granaty RG-42. Jakby czasem czytał to a chciał tę pochwę odzyskać niech się kontaktuje ze mną.
Na Kanasiówce (a nawet już przed nią) pozostałości okopów i lejów, które towarzyszą mi prawie przez cały odcinek granicznego. W połowie drogi do W. Bukowca obelisk upamiętniający przekroczenie granicy z Czechosłowacją pierwszych żołnierzy radzieckich w 44r. Dalej krótkie podejście pod W. Bukowiec i już widać starą wieżę obserwacyjną. Mimo tego co naczytałem się w internecie jej stan przy odrobinie ostrożności umożliwia bezpieczne wyjście na nią i myślę że jeszcze chwilę postoi. Widok jednak mocno ograniczony – można pooglądać tylko Cergową i Piotrusia. Dalej szlakiem na w kierunku Danawy i tu niestety mapa Compass-u się kończy!!! Bardzo dobry pomysł na obcięcie mapy
– posiłkuję się WIG-ówką i compassowską mapą BN z 2005 jak jeszcze nie była obcięta.
Na Danawie skręcam na północ by poszukać krzyża (kapliczki?) oznaczonego na WIG-ówce. Wpierw jednak muszę odnaleźć drogę leśną przedzierając się przez jeżyny – pies kurtuazyjnie wypuszcza mnie przodem
W końcu dzięki paru punktom z przebiegu tej drogi zapisanych w GPS-ie udaje mi się na nią trafić i powoli błockiem poruszam się w kierunku krzyża. Po drodze płoszę 2 piękne jelenie z wielkimi porożami – z tego co zauważyłem wielkością równały się z porożem Bartka na Wetlińskiej, fajnie było by takie znaleźć
Nie dysponując żadnymi dokładniejszymi informacjami odnośnie poszukiwanego krzyża już zbliżając się do pozycji oznaczonej z WIG-ówki rozglądam się, w końcu dochodzę do zbiegu 2 jarów, gdzie powinien się on znajdować jednak nigdzie go nie widać. Kręcę się jeszcze chwilę i w końcu muszę się poddać. Idę dalej i po odpoczynku na placu zrywkowym ruszam w kierunku Dołżycy, gdzie poruszając się z mapą Compass-u czuję się jak dziecko we mgle. Wpierw nie znajduję Pantałyka, w sumie czytałem że jego przyszłość jest niepewna więc się nawet nie dziwię. Idąc dalej znajduję zarośnięty cmentarz i wydaje mi się że zaraz obok jest cerkwisko (?) a naprzeciwko dom służący przez wiele lat jako kaplica. Mam w planach znalezienie jeszcze wodospadu więc idę dalej w stronę Komańczy przechodząc – o dziwo – koło Pantałyku – w sumie drobny błąd, 600m
Dalej widzę kościół, który miał być obok cerkwiska (?) a na wsp., gdzie miał być wodospad już bez zdziwienia nie znajduję go. Szukam kawałek w górę i w dół Dołżycy, jednak nie słysząc nawet szumu rezygnuję.
Dalsza trasa miała mnie wyprowadzić na pola nad Dołżycą i łąkami miałem zejść do Czystogarbu. Wracam się kawałek i szutrówką wychodzę w pola. Droga niknie niedługo i by uniknąć przedzierania się przez zarośla i mokradła a także licząc na jakieś widoki udaję się na pobliski Majkowski Wierch. Przedzieranie przez trawy w słońcu znów wyciska pot, pewnym ułatwieniem jest poruszanie się po zostawionych po przejeździe kogoś koleinach, choć niezgrywają się zanadto z planowanym kierunkiem i dlatego ląduję nieco poniżej szczytu. Tam czas na odpoczynek i korzystając z rozpościerającego się przede mną widoku zaplanowania dalszej trasy. Koleiny niestety tu zupełnie nie są zgodne z moim kierunkiem więc nie zostaje mi nic innego jak tylko znów przedarcie się przez trawska (zaczynam nielubić już tych łąk) 0.5km na zachód do drogi – mam ją zaznaczoną na wszystkich mapach więc pewnie będzie. Niestety, nie było. Przedzieram się w kierunku Syhły, skąd wreszcie drogą schodzę do cmentarza i cerkwiska w Czystogarbie. Póżniej kawałek asfaltówką i skręt w dawną drogę do Wisłoka, przy której zaznaczone mam 2 krzyże. Po pierwszym nie ma śladu, schodzę do drogi przez wieś by jeszcze obejrzeć zabytkową kapliczkę. Droga za ostatnimi zabudowaniami zmienia się w gruntówkę niesamowicie skopaną końskimi kopytami a przy kapliczce zanikającą prawie zupełnie. Znów łąki i trawska, postanawiam przebić się do drogi którą wcześniej szedłem w kierunku Wisłoka, a przy której miał być ostatni już krzyż do sprawdzenia. Również jego nie udaje mi się namierzyć i po przedarciu się znów przez łąki wychodzę koło kościoła przy dawnym PGR-ze, skąd już asfaltem dotaczam się do samochodu i zamykam pętlę.
ZdjęciaMapka będzie (już prawie standardowo) później