Zaplanowane na sobotę wyjście w trasę do końca stało pod znakiem zapytania. Sprawdzając prognozy pogody wiedziałem, że na widoki nie mam co liczyć, lecz opady i wiatr zbijający mocno temperaturę również mogły pokrzyżować plany. Rano jeszcze jak wstawałem żona słysząc co się dzieje za oknem dziwiła się gdzie mnie niesie w taką pogodę
Z dojazdu najgorszy odcinek był między Iwlą a N. Żmigrodem i później od Gładyszewa do Smerekowca - tu przez zaspy trzeba było się przebijać a gdzieś w połowie odcinka minął mnie UNIMOG z podniesionym pługiem - pewnie nie jego rejon
Po zaparkowaniu niedaleko bazy SKPB ruszam szybko pod Kozie Żebro bo mam już spóźnienie a poza tym chcę się rozgrzać, choć wiatr jest tu o wiele słabszy niż w okolicach Dukli. Szczyt Żebra jak i Rotunda są ukryte za nisko sunącymi chmurami. Podejście pod szczyt szybko podnosi mi temperaturę, na zawietrznej w lesie jest spokojnie, a im wyżej jestem tym coraz bardziej oszroniony las staje się piękniejszy. Parę razy po drodze wypluwam płuca choć ktoś dzień-dwa wcześniej przetarł szlak i idzie się lżej. Na szczycie w stronę Wysowej to już wydeptana autostrada więc idzie się łatwo i szybko znajduję się w uzdrowisku, które wygląda jak wymarłe. Stamtąd trasa wiedzie mnie do kaplicy na górze Jawor, gdzie ze względu na pogodę nie decyduję się iść na granicę - widoków w stronę słowacką i tak nie będzie
. Schodzę znów do Wysowej i udaję się drogą w kierunku Blechnarki. Przy drodze w miejscu skrętu na cm. nr 50 jest tablica informująca że do cm. 50 jest 1km - szkoda że nie napisali że w poziomie, w pionie trzeba dołożyć jeszcze 200m więc następne parę razy płuca wyplute
Wykorzystuję do krótkich odpoczynków sprawdzanie co chwilę na GPS-ie ile jeszcze mi zostało. 300m, 200, 100m i nadal nie widać żadnego cmentarza. Dopiero na samym końcu zauważam w śniegu zarysy murka cmentarnego i parę krzyży z patyków. Zejście w sypkim śniegu trwało 10min. Dalej wyruszam drogą kierując się teraz na cm. 49, do którego udaje mi się trafić tylko dzięki temu że ktoś szedł do niego parę dni wcześniej - na GPS-ie mam zaznaczoną pozycję ponad 150m od właściwej lokalizacji, mapa Compassu lepiej tylko o 20m - gdyby nie ślady nie miałbym sił szukać go na porośniętym zboczu młodymi drzewkami. Tu trzeba przyznać rację Uruloki-emu rację a i samemu się popukać po głowie że na 3 tego rodzaju punkty na trasie żadnego nie chciało mi się wcześniej sprawdzić na proponowanej przez niego stronie. Rezygnuję ze zdobycia szczytu Rubaniska i idę dalej w kierunku Regietowa - prowadzi mnie żółty szlak rowerowy, choć oznakowany jest marnie i przez większość drogi nie pilnuję go tylko idę na namiary kapliczki w Regietowie. W końcu wychodzę na pola i dochodzę do żółtego szlaku - na otwartej przestrzeni podmuchy wiatru są coraz silniejsze, dobrze że teraz wieje w plecy. Przy kapliczce poświęconej mieszkańcom Regietowa muszę stanąć za modrzewiem bo wiatr chce mnie przewrócić - a pół roku temu na trasie tej brakowało mi wody z gorąca
. By wejść na niedaleki cmentarz przechodzę ponad bramką, gdyż zaspy skutecznie uniemożliwiają jej otwarcie. Później już prosta droga do samochodu, rezygnuję z dotarcia do cm. nr 48 gdyż przy marszu przez las do Regietowa znów nawaliło mi kolano - to już drugi raz mu odpuszczam
Powrotna droga już odśnieżona, tym bardziej że od rana wiele śniegu już zniknęło więc nie ma czym zawiewać. Na chwilę się zatrzymuję w Woli Cieklińskiej i znów zmagam się z wiatrem - jeśli nasz admin wybrał Folusz i Krępną zamiast Wysowej to nieźle go na weekendzie wydmuchało
Jedno zdjęcie:
a reszta
TU