DarkuZ!Olej "turystów" kłamców z Krosna, olej też wszystkich kolejnych kłamców, których spotkasz. Rozumiem Twoje rozgoryczenie (u mnie bywa to tłumiona furia), ale po 18 latach społecznego remontowania cmentarzy nie zawsze mam siłę i ochotę ścierać się z kłamcami i złodziejami. Rzecz szczególna, bywało tak, że już dzień po naszym wyjeździe ktoś mówił (później też udzielał wywiadów...), że wyremontował. Tak było pod Kamieniem! kiedy pracowaliśmy w Czeremsze i Lipowcu. Cieszy, że jest coraz więcej ludzi, którzy taką atencją darzą cmentarze, cieszy, że jest nas "grabarzy"
więcej. Skoro z Urulokiem tak lubicie dysputy na temat słów, uwag parę podaję: czyżbyśmy byli przedstawicielami współczesnej nekrolatrii?
Niech Twoją niechęć do fajansiarzy z Krosna obejmie nekroza!
: Rzeczywiście w kulturze, w której przyszło nam żyć "nekropolia" to słowo zarezerwowane dla dużych, ważnych (w hierarchii, która dla mnie nie jest ważna, gdyby była nie zajmowalibyśmy się wiejskimi cmentarzami) cmentarzy, ale jeśli rzecz wziąć semantycznie...nie wiem czy starożytni określali takim mianem tylko duże cmentarze (albo jaki to miało związek z miastami państwami). Z jakiegoś punktu widzenia każdy cmentarz jest miastem umarłych. Na wojskowych liczba (polis?) pochówków jest znana. Na wiejskich możemy spekulować, ale od czasów lokacji wsi to setki pochówków. Przyznam, że w waszej nazwie jest coś niepokojącego, z drugiej strony BN to jedna wielka wojenna Nekropolia. Podobnie niepokoi mnie (Uruloki) nazywanie cmentarzy cmentarzykami (nagrobek - nagrobeczek, cerkwi - cerkiewkami, kościołów - kościólkami)....jest w tym coś infantylnego. Szczerze, z całego serca życzę uporu i powodzenia, szymon