Coś ten artyjuł zmienia miejsce. Może tu:
http://www.pressmedia.com.pl/sn/publicy ... aj/S%2ETXT
A tu w całości:
Super Nowości On-Line: Aktualności: Publicystyka
Druk Garstka zapaleńców ratuje od zapomnienia groby żołnierzy z I wojny światowej
Email
Serfujemy po cmentarzach
Co robi w weekend normalny nastolatek? Przeważnie jeździ na rowerze z kolegami, chodzi na basen lub gra w piłkę. Ale nie Kamil. On pakuje do auta mamy saperkę, kosiarkę do trawy, sekator i jedzie razem z nią w teren, oczyszczać cmentarze pochodzące z I wojny światowej. W sobotę (8 i 15 lipca) razem z przyjaciółmi ze Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy Wojennych z Galicji oczyszczali prawie cmentarz wojenny w Ropicy Górnej k/Gorlic.
Skąd w Kamilu ta pasja i zmiłowanie do cmentarzy z I wojny światowej? - Nie wiem, to nie zależy ode mnie - mówi Kamil Ruszała z Jasła. - To samo się wzięło. Kiedyś razem ze znajomym rodziców robiłem makietę cmentarza na jakiś konkurs historyczny i tak mi zostało. Teraz w wolnym czasie nie mogę robić już nic innego. Jak serfuję po Internecie to - cmentarze, jak jadę na wycieczkę krajoznawczą to też cmentarze - śmieje się. - Zaliczyłem już ponad dwieście.
Krzyże w chaszczach i zaroślach
Już od ponad trzech lat, Kamil z mamą przemierzają szlaki w Galicji. Im większe chaszcze i zarośla tym lepiej się czują. Nawet jeśli jadą tylko zwiedzić już odrestaurowany cmentarz wojenny, to przeważnie kończy się to na porządkach. - W samochodzie zawsze są rękawice i sekatory. Nigdy nie wiadomo czy się nie przydadzą - mówi Kamil.
- Syna nie trzeba namawiać do pracy. Takie wyjazdy zawsze wychodziły z jego inicjatywy, a ja wspieram go w tych nietypowych zainteresowaniach od samego początku - mówi Małgorzata Ruszała, weterynarz z Jasła. - Najpierw jeździłam towarzysko, teraz Kamil zagania mnie do roboty. W tym roku i tak mam luz - śmieje się. - Gorzej było dwa lata temu, bo w soboty jeździłam z Kamilem po cmentarzach, a w niedziele ze starszym synem po wystawach psów rasowych. Byłam wykończona.
Razem damy radę
A trzeba przyznać, że pani Małgorzata się nie oszczędza. - Sekatorem tnie te krzaki jak prawdziwy ogrodnik - mówi Maciej Dziedziak, prezes Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy Wojennych z Galicji, student III roku europeistyki UJ z Krakowa. - Jak dotarliśmy do cmentarza w Ropicy, to nic nie było widać. Same krzaki. Jednak po paru godzinach ostrej pracy udało nam się odsłonić wejście do cmentarza. Razem jakoś damy radę, teraz najwyżej odsłonimy wejście, a wrócimy później i będziemy kosić - mówi.
Cmentarz w Ropicy Górnej był oczyszczany i remontowany w 1992 r., jednak od tamtej pory wszyscy o nim zapomnieli. - No może nie wszyscy, jest nas paru zapaleńców, którzy zamiast uprawiać sporty uprawiają cmentarze - mówi Mirek Łopata. - Szkoda, że jest nas tak mało. Przydałoby się jeszcze kilka rak do pracy.
Paulina Bajda
*****
Obiekt cmentarny w Ropicy zaprojektował niemiecki porucznik Hans Mayr. Na wstępie muru, z przodu cmentarza stał drewniany krzyż z daszkiem, akcentujący obecność z daleka. Dziś już niestety nie istnieje. Ten obiekt nie zarósł jak inne cmentarze lasem, tylko stoi wspaniale widoczny po środku pól uprawnych. Ostatni raz był remontowany w 1992 r. Wtedy na miejscach grobowych poustawiano krzyże. Ogrodzony jest murem z ciosanych kamieni. Wejście na jego teren znajduje się od strony zachodniej, poprzedzone jest małym podestem i schodkami, zamknięte jest żelazna furtką. Na tym cmentarzu pochowano 215 żołnierzy armii austro-węgierskiej, 31 niemieckiej i 162 rosyjskiej, którzy polegli w marcu i maju 1915 r. Nagrobki składają się z żeliwnych krzyży oraz z dwupasowo zamkniętych steli z żeliwnymi tablicami na licach.
Super Nowości z dnia 18_07_2006