Jeśli chodzi o cmentarz nr 12 też miałem początkowo problem z odnalezieniem tego obiektu, choć mapa Compass-u dość precyzyjnie wskazuje miejsce jego lokalizacji. Wystarczyło zapytać się mieszkańców samotnego domu stojącego obok rozwidlenia polnej drogi.
Tamtejszy Jegomość kazał oznaczyć ten cmentarz za pomocą współczesnego rurkowego krzyża.
W „powodzi” dziko rosnących, ostrych pnączy próbowałem odtworzyć wygląd tego cmentarza. Niestety musiałem dać za wygraną i zrezygnować z poszukiwań. Podejrzewam, że elementy użyte do budowy zostały stamtąd zabrane (wykradzione).
Najprawdopodobniej zachowały się tam jedynie fragmentarycznie. Bez solidnego sekatora i siekiery nie obejdzie się.
Jeśli już jesteśmy w Cieklinie to podoba mi się rozwiązanie architektyczno-krajobrazowe cmentarza nr 14.
Dojazd samochodem osobowym nas przerósł- uszkodziliśmy podwozie. Jednak otwartość miejscowych ludzi sprawiła, że w dalszą drogę udaliśmy się traktorem.
Cmentarz położony na skraju lasu a zarazem stoku góry Cieklinka składa się z kaplicy ( zniszczonej przez partyzantów w czasie II Wojny)
a obecnie odbudowanej, – choć dość niefortunnie (współcześnie dach „tłumi” pierwotne proporcje tej budowli) - oraz zespołu kilku grobów zbiorowych połączonych cmentarną aleją. Zapewne pomysł nawiązuje do Drogi Kalwaryjskiej.
Jak tam byłem trwały prace budowlane. Z tego, co wiem to poprzedzone wnikliwym studium przedwykonawczym...
Powiem tak: szanuje poświęcenie i zaangażowanie wykonawcy ( warunki poligonowe, bez dostępu do mediów), ale skąd zaczerpnięto pomysł, aby w miejsce opasek z ciosów kamiennych zafundować jakże trendy zazbrojone betonowe wyłożone cacy kamieniem i zafugowane? A co z oryginalnym kamieniem użytym przed laty?
Niestety ząb czasu zrobił, co swoje i kamień nie nadaje się do ponownego użycia – oczywiście przy tej formie restauracji. No może fragmentarycznie. Taką uzyskałem odpowiedź.
Tak się zastanawiam – czy pozycje umieszczone w bibliografii przygotowanej przez Marka dałyby cokolwiek do myślenia sądeckiemu urzędnikowi i lokalnemu społecznikowi? A może to zbiór apokryfów...
Sporo czasu spędziłem również z właścicielką sąsiadującego z cmentarzem domu. Ta to potrafi nawet wskazać miejsca występowania mogił, co dla mnie w tym terenie wydaje się niewykonalne.
Mogłem sobie na podstawie jej opowiadań wyobrazić tamtejszy teatr walk.
Aha, jak niesie wieść gminna strony konfliktu robiły przerwy w walce, aby móc pozbierać swoich, a jak czytam Remaurque`a to może przerażać to wieczne czekanie na pomoc oraz rzężenie będące oznaką zbliżającej się śmierci.
No nie jest tak źle. Napotkani tam młodzi ludzie: chłopak z dziewczyną byli zachwyceni i zauroczeni tym miejscem, nawet wyrażali chęć zamieszkania w pobliskim drewnianym domku.
Jeśli ktoś z Was będzie w tamtych stronach to warto tam zajrzeć.
Pozdrawiam