Darula pisze:
Pewne stowarzyszenie z Krakowa
podjeło juz pierwsze kroki w celu ratowania cmentarza w Czulicach na terenie dawnego gospodarstwa rolnego. Przeprowadzono wstepne rozmowy z dzierzawca terenu, który nawet nie wiedział że jest to cmentarz wojenny. Wyraził nawet chęc pomocy przy doprowadzeniu go do przyzwoitego stanu. Na poczatek ma usunąć zwały ziemi, które tu zgromadził. Pomnik wymaga szybkiej interwencji - popękane łączenia spowodowały penetracje deszczówki i zawilgocenie, w zimie lód rozsadził kilka elementów podstawy.
„Rawelinie” to były dobre chęci...Wykonanie deklaratywnych prac mnie osobiście poraża.
To, co tam zobaczyłem (było ciemno, padał deszcz, poświęciłem buty topiąc się w błocie) plus potem na spokojnie przejrzenie zdjęć sprawiło, że trudno mi przyjść do siebie.
Kiedyś cieszyłem się, że udało mi się odkryć z gąszczu dzikiej roślinności wytyczoną opaskę pola grobowego.
Obecnie przy pomocy koparki całość została zasypana zwałami ziemi...
Pomnik poprzez takie działanie stał się mniejszym.
Trudno zrozumieć takie działanie – toż to profanacja grobu.
Jest to jakieś zburaczenie a może brak elementarnej świadomości działania.
Byłem jeszcze w Kocmyrzowie napatrzeć się budynkowi stacji kolejowej (przy szerokim torze) pamiętającej czasy Generalnego Gubernatorstwa.
Los tego budynku jest przesądzony...
A na cmentarzu wojskowym uległ uszkodzeniu krzyż centralny.
Tu jednak zadziałała siła natury.
Takie zdarzenia niestety od czasu do czasu mają miejsce.
Choćby na czterdziesty trzecim – tam jednak walka z naturą trwa nadal.