Historia ta została rozpowszechniona dzięki Antoniemu Krohowi. W książce "O Szwejku i o nas" podaje on również że ludzie w Sanoku pokazywali mu miejsce gdzie mieli być pochowani owi honwedzi , zaś poczówka przedstawiająca pomnik na ich grobie ma być przechowywana w Muzeum Historycznym w Sanoku.
A.Kroh pisze:
Cytuj:
Niedawno zniknął również pomniczek na cmentarzu przy ulicy Rymanowskiej, kryjący zbiorową mogile żołnierzy węgierskich. Starzy ludzie powiadali, że leżą tam honwedzi, którzy potruli się spirytusem z preparatów w gimnazjalnym gabinecie przyrodniczym. Najwyraźniej starzy ludzie czytali Szwejka. Muzeum Historyczne w Sanoku przechowuje kolorową pocztówkę z wyobrażeniem tego postumentu. Był to czwórgraniasty obelisk, wysokości mniej więcej półtora metra; jego szczyt otaczała żelazna korona z płaskownika, trochę przypominająca koronę świętego Stefana. Ale pomniczka i mogiły już nie ma. Dawno zmarli muszą ustąpić miejsca świeżo zmarłym — jak to napisał przed laty Milan Kundera. Pozostała widokówka oraz kilka zdań z powieści Haska.
A oto widokówka którą opisuje Kroh (z moich zbiorów):
Być może jednakże jest to tylko zgrabne połączenie legendy i faktów. Honwedzi zmarli po wypiciu preparatów i mogli być pochowani właśnie w pobliżu pomnika upamiętniającego żołnierzy "Infanterieregiment Kaiserin und Königin Maria Theresia Nr.32" , rekrutującego żołnierzy z Budapesztu i w 1914 roku składającego się w 91% z Węgrów. Określenie "honved" nie odnosi się ściśle do Węgrów tzw. armii wspólnej Austro-Węgier ale jest to określenie węgierskiej obrony krajowej (odpowiednik austr. landwehr). Wiele jednak wskazuje na to że ludność polska nazywała wszystkich żołnierzy węgierskich "honwedami", bez względu na to czy służyli w pułkach K.u.K. I.R. czy pułkach M.k. Honved (K.u. L.I.R.).
PZDR - M.Łopata