Ponieważ "Instrukcja" nabrała patyny i chyba ma jeszcze tylko zastosowanie przy Windows XP (przynajmniej ja z tego systemu korzystałem i jeszcze w niektórych przypadkach korzystam) przy radykalnie zmienionych warunkach to i nie polecam jej stosowania z przyczyn, o których poniżej. W systemie XP przenosząc zdjęcia za pulpit ukazują się ikonki z nr zdjęć. Przy wysyłaniu ich (jeśli ma się pulpit zapełniony zdjęciami, a ja tam często mam) należy wcześniej zaznaczyć gdzieś na boku (ja zapisywałem sobie na karteczce), które zdjęcia zamierzam wysłać. Sprawa jest znacznie łatwiejsza, gdy się korzysta np z Windows 8. Wówczas miast ikonek z numerem zdjęcia ukazują się miniaturki zdjęć, więc niekoniecznie trzeba gdzieś na boku spisywać owych numerków zdjęć. Korzystałem z tego sposobu przy wysyłce zdjęć za pośrednictwem Image Shack i nie było z tym problemu, prócz tego, że z niewiadomych przyczyn część moich zdjęć ulegała po pewnym czasie "gigatnomanii", mimo, że w momencie wysyłki (zawsze przed "wyślij" wpierw klikałem na "podgląd" i wówczas wszystko było w należytym porządku. Ba, zdarzało się, że niektóre zdjęcia w tym samym poście były "regulaminowych" rozmiarów a niektóre dostawały manii wielkości, lub nagle znikały. Było to bardzo irytujące i gdy zaglądam w niektóre moje posty, gdzie opisane "cuda" powodowały totalne przekręty i spustoszenia, to dla zachowania spokoju muszę się wspomóc wyrobem "naszych" licznych browarów (ostatnio preferuję rzeczywiście liczne NASZE, które odradzają się - chwała im za to - jak feniks z popiołów), albo i czymś znacznie bardziej ekologicznym. Mimo licznych wyżej opisanych problemów korzystałem z Image Shack nawet wówczas, gdy (jeśli dobrze pamiętam, od stycznia br.) wprowadzili opłaty. Można było wybrać, bądź 2 $/miesiąc, lub 20 $ za korzystanie z ich usług przez rok. Jednakże ich apetyty wzrosły znacznie od lipca i za miesięczne korzystanie należy uiszczać opłatę 3,99 $ a za roczną 37,99 $. I może i na to byłbym skłonny przystać, gdyby nie te wyżej wspominane a zupełnie przeze mnie niezawinione i dotąd niezbadane i niepożądane efekty. Dość powiedzieć, że z pomocą syna, który mi udzielił stosownej instrukcji przesłanej wzdłuż naszej ukochanej Ojczyzny, zacząłem korzystać z innych możliwości wysyłania zdjęć, co okazało się nie takie bardzo skomplikowane, jak na nieustannie mizernego znawcę wszelkich instrukcji, tych komputerowych też. Przesyłam zatem zdjęcia korzystając z darmowych usług innego "dobrodzieja" i jak na razie bez efektów ubocznych (żadna "gigantomania" nie dopadła, póki co, moich zdjęć). W internecie jest sporo wiadomości na temat możliwości darmowego przesyłania zdjęć, choć niektóre mają ograniczenia (np. limitowana ilość wysyłanych zdjęć) ale to już pozostawiam do indywidualnych decyzji każdego potencjalnego "wysyłacza".
|