Beskid Niski w obecnej chwili stoi jeszcze na rozdrożu swojego rozwoju. Możliwości są dwie - stanie się:
- albo osiedlem domków jednorodzinnych (w myśl rozparcelowania ziemi, sprzedawania działek, pozwoleń na budowę, itp.),
- albo zagłębiem turystycznym z zachowaniem walorów terenu
Osiedle domków (pod tym pojęciem rozumiem agresywną zabudowę przestrzeni, vide Radocyna, Banica, Wołowiec, itp) wykluczy klimatyczną turystykę i postawi region w roli kolejnej sypialni dla masowego odbiorcy, który 'w góry' przyjeżdża posiedzieć w barze hotelowym lub oglądać betonowe dinozaury w ogródku. Jest to rozwiązanie interesujące dla gmin, gdyż sprzedaż działek to szybki pieniądz. Potem niestety zwali się na głowę problem robienia asfaltów, kanalizacji, energetyki i całej reszty niezbędnej do funkcjonowania człowieka współczesnego. Dlaczego wykończy to 'klimatyczną' turystykę? Sporo osób przyjeżdża w te okolice, lub wędruje po nich, właśnie z powodu dzikości, pustkowia, braku cywilizacji (w pewnym stopniu), obcowania z naturą. Wędrowanie wzdłuż ogrodzeń domków przy drodze jest mało interesujące. Dodatkowo dotykamy kolejnej drażliwej sprawy, mianowicie jednolitość regionalna w budownictwie. Trudno oczekiwać, żeby każdy budował teraz chyże, ale wzory z innych państw pokazują, że można odgórnie regulować niektóre kwestie estetyki budownictwa.
Zagłębie turystyczne wymaga większych inwestycji, ale i większej rozwagi w podejmowaniu działań oraz niejako wizjonerstwa. Nie jest sztuką na każdej górze/pod górą postawić hotel, pobudować baseny, albo wyciągi i zdegradować to, czym próbujemy zachęcić ludzi do przyjazdu w te strony (natura, dzikość terenu, itp). Warto rozważyć zasadę 'mniej znaczy lepiej'. Czyli hotele w 'mocnych' punktach regionu (Gorlice/okolice, Wysowa lub inne dwie, trzy miejscowości wypośrodkowane w regionie). Takie punkty to zatrudnienie dla okolicznej ludności 'biedującej i ledwo wiążącej koniec z końcem'. Oczywiście należy unikać rozbudowy tego typu:
http://bryla.gazetadom.pl/bryla/1,85300 ... paczu.html. Hotele dysponujące zapleczem dla 'nudzących' się w postaci basenów, czy co tam jeszcze robi się gdy nie chodzi się po górach. Mając takie ośrodki, a jednocześnie zatrzymując progresywną zabudowę regionów atrakcyjnych turystycznie, można osiągnąć dochód z turystów, a turyści osiągną satysfakcję z ładnego regionu.
Co do rajdów, rozjeżdżanych dróg, itp. Oczywiście, wędrując szlakiem przez las wkurzają koleiny czy zwydzierane kamienie po amatorach crossów. Tak samo jak wkurzają koleiny na drogach zrywkowych. O ile drugie jest w miarę usprawiedliwione (Lasy Państwowe), a tyle likwidacja pierwszego zjawiska wymagała by permanentnej inwigilacji. Same rajdy samochodowe poza teren parku - a komóż one szkodzą (o ile nie odbywają się raz na miesiąc).
Druga kwestia, rozwój dobrobytu w regionie. Nikt ludności tu mieszkającej nie zabrania uruchamiać atrakcyjnych agroturystyk (np. przy uruchomieniu programu gminnego wsparcia turystyki). Dodatkowo, to rozwój turystyki dałby im szansę na zarobek (hotele potrzebują obsługi, inne atrakcje w regionie również, itp). Jaki zysk będzie miał np. przeciętny mieszkaniec Jasionki z tego, że dookoła pobuduje się warszawka? No fakt, będzie miał lepszą drogę, może mu sklep otworzą w wiosce...
Oczywiście powyższe to pobożne życzenia, bo wątpię, by udało się zatrzymać obecne procesy. Nie jest to też wnikliwa analiza ekonomiczna regionu, tylko luźne skojarzenia i wnioski, jakie nasuwają się osobie mieszkającej tu na co dzień i obserwującej spadek atrakcyjności regionu.