Nie wiem co to za ekipa z kamerą (część na warszawskich, a część na gorlickich numerach), ale oczywiście "musiałem" się na nich natknąć
u siebie we wsi
. Jedziemy sobie autem do domu, a tu auto na środku drogi - wąskiej jak wiadomo - stoi. Ani to to z lewej ominąć, ani z prawej. Z auta wychodzi facet i mówi: "proszę poczekać, bo my tu kręcimy"... już chciałem zapytać co? śrubkę jakąś? albo czym kręcą
korbą?, ale wiedziony przychylnym stosunkiem do mediów zwłaszcza, myślę sobie: ach tak, mijaliśmy jakąś kawalkadę aut jadąc w przeciwną stronę, to pewnie ta kamera, o której wspomniał felek (nie wiem jaka, bo mi się gorlice.24 nie otwierają, z resztą dla mnie bez różnicy, prawie wszystkich ich uwielbiam
). Zatem grzecznie mówię, że ja do domu chcę i że nie rozumiem w czym kłopot. Ruszamy, bo auto ani drgnęło, to przed nami, może je jakoś jednak damy radę ominąć, a ono rusza do tyłu. Wysiada pan inny i to samo gada, to ja już mniej spokojnie, że ja chcę do domu, a na drogach publicznych to tak na środku nie można sobie stać z powodu kręcenia czymkolwiek czy czymkolwiek, oj i zaczynam się gotować
i czy musi takie oczywistości rozstrzygać milicja, która ma chyba istotniejsze problemy...
Zjechali z drogi i luz. Tylko niech mi ktoś powie dlaczego ci niemal wszyscy filmowcy myślą, że przestrzeń publiczna to ich przestrzeń i nie biorą pod uwagę tego, że komuś akurat spieszy się na przykład
Co to na wsi nikomu się nie spieszy
, że nie wspomnę o tym, że blokowanie drogi publicznej przez nieuprawnione do tego osoby jest łamaniem prawa (zupełnie jak akcje przed rajdami, znaczy ekipy które stawiają auta w poprzek drogi i ćwiczą.... W ogóle to jakby ów pan zagadał jakoś tak życzliwiej i konkretniej, typu: Kręcimy film o Łanciu (na przykład) i czy mogliby państwo chwilę zaczekać? rzecz jasna jeżeli nie mogą państwo zaczekać to już się usuwamy, ale prosimy o 10 minut, to może byłoby inaczej...