przyrodzie.
Jest czasem tak, szczególnie w porze letniej, kiedy nagle nogi przestają człowieka nieść. Powietrze stoi w miejscu, a koszula tak oblepia ciało, że chciałoby się ją zrzucić razem ze skórą. W manierce nie ma już ani kropli wody, a towarzyszący nam osobnik / lub osobniczka/ patrzą na nas takim wzrokiem, ze nagle dociera do nas , kim dla niego lub dla niej jesteśmy /brrr nigdy wiecej/. I nagle...pierwsze krople deszczu. :lol:
A w chwilę potem ulewa. Raz po raz, niebo rozjaśnia się błyskawicami
i odrobinę później huk. Fascynujące spektakle potrafi zaoferować beskidzka przyroda :lol: i zachowując podstawowe środki ostrożności - można się z tym zjawiskiem oswoić, co jeszcze - można to polubić.
Podobno zupełnie niegroźne a równie intrygujące, jest zjawisko piorunów kulistych. Jedna z mieszkanek Beskidu opowiadała to tak..." przez otwarte okno, wpadła do domu niewielka okrągła kula. Zatrzymała się przy niej, jakby była żywą, myślącą istotą . Okrążyła ją i następnie cały pokój, a w chwilę później odeszła tą samą drogą. Przez okno..."
I pomyśleć, że uważa się te zjawiska za takie groźne.....(?)
_________________ "Jesteśmy ulepieni z gliny
ale także z gwiazd i mitów"
|