Muszę, właściwie to nie muszę, ale bardzo chcę podzielić się z Wami z wrażeniami z mojego dwutygodniowego urlopu spędzonego w Tylawie. Już po raz drugi z rzędu w tym roku wyladowaliśmy na polu namiotowym u Państwa Michalakow. Tym razem z rowerkami, gdyż w ubiegłym roku stwierdziliśmy, że jest tyle miejsc do zobaczenia, że na piechotkę nie da rady wszystkich oblecieć. Jako baza wypadowa to miejsce jest idealne. Tym bardziej, że mozna śmiało na polu zostawić bezpiecznie cały majdan i wyruszyć na całodzienną wędrówkę. Gospodarze maja cały czas oko na pozostawiony "dobytek", więc jest to b. ważny aspekt dla "namiotowców"stacjonarnych, którzy nie chodzą z worami na plecach. Poza tym atmosfera zaprawdę rodzinna. Można liczyć na "wysuszenie" (tegorocznego lata było to kilkakrotnie niezbędne) a nawet w razie "awarii" tj. przemoczenia namiotu na nocleg w zaadoptowanym do tego celu "pokoiku" mieszczącego się przy budyneczku sanitarnym. Poza tym mleczko prosto od krowy, świeże jajka , konik hucuł dla chętnych do przejażdżki konnej. No i najważniejsze: ceny-2zł od osoby, 2zł od namiotu i 3 zł od samochodu, 3 zł za ciepły prysznic. Dla osób unikających tłoku i hałasu- idealne miejsce. Piszę o tym wszystkim, bo obiecałam Pani Joasi,że będę polecała to miejsce wszystkim przyjaciołom i znajomym, a za takich uważam Was, którzy tak jak ja kochacie BN.
|