Hej, pod koniec lipca zorganizowałem sobie dwudniową wycieczkę rowerową po Beskidzie z noclegiem w Zyndranowej, razem 279 km. Wtedy jeszcze nie wiedziałem np., że rowerem nie można przejeżdżać z Folusza do Świątkowej Wielkiej czy przez Ciechanię do Huty Polańskiej. Żeby było ciekawiej w tym dniu przejeżdżając z Folusza za brodem starą drogą przez obszar ochrony ścisłej Magura Wątkowska, w pobliżu szlaku czerwonego natknąłem się na strażnika, za którym zjeżdżałem rowerem z pasma magury. Popatrzył tylko na mnie i pojechał dalej samochodem
. Rozumiem więc że miałem duże szczęście. W Ciechanii natomiast przejechałem rowerem piękną doliną przedzierając się wąską ścieżyną do Huty Polańskiej. Żadnego niedźwiedzia ani wilka nie spotkałem.
Planuje jeszcze parudniowy wypad po beskidzie pod koniec września lub w październiku, zainteresowany jesiennymi plenerami. Te różne zakazy na terenie mpn przyprawiają o zawrót głowy. Czy ryzykować i zapłacić w razie czego spory mandat ale jednocześnie zaznać magurskiej dziczy czy odpuścić sobie i poruszać się tylko po przeznaczonych do tego trasach? Jak się przekonałem strażnik też człowiek, który rozumie że turysta nie przyjeżdża tu specjalnie po to, aby niszczyć piękno tutejszej przyrody (choć pewnie nie wszyscy zachowują się wzorowo w górach).