pazuzu pisze:
Znalezliscie jakies??? Mnie zastanawia jedna rzecz: skad wzial sie pomysl, zeby ulokowac w gorlicach klasztor oo. Reformatow.
dom Freda tez jest niezly
, zaznaczenie tego obiektu nie dziwi, skoro "naczelny grabarz galicji zachodniej" jest wymieniony w dziale "konsultacja tresci turystycznej"
W ogole na tej mapie jest troche bledow, choc w wiekszosci niezbyt znaczacych
Widzę, że panowie z Gorlic, świetnie się bawią czyimś kosztem. Więc, aby Wam było raźniej, to może i ja coś napiszę.
Błędy na pewno są, bo map idealnych nie ma, i ktoś kiedyś o nich napisze zapewne. Choć Ty, polotu zbyt dużego nie miałeś, bowiem wypisałeś tylko jeden. Ale ktoś rozsądnie myślący domyśli się, że nie o błędy na mapie Ci chodziło, tylko po raz kolejny wylewasz jakieś swoje osobiste żale i animozje. Przykre to wszystko. Jak pisał kiedyś znany polski poeta J. Tuwim:
błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia nie obleka tego faktu w słowa. Szkoda, że się nie zastosowałeś do tych słów.
Jeśli chodzi o zamieszczenie na mapie domu Freda, na pewno nie jest to błąd, bowiem wydawnictwo może chyba zamieścić co chce na swojej mapie, oby nie było to mylące i dezinformujące turystów. A to że Ty napisałeś o tym, na pewno jest kolejną złośliwością z Waszej strony, czyli Ciebie i Urulokiego, skierowanej do wspomnianego wyżej człowieka. A może Ty (Pazuzu) i Uruloki to jedno i to samo? Taka nowa wersja reklamowanego niegdyś szamponu: wash&go, czyli jak tam mówiono: dwa w jednym. To teraz już wiecie, dlaczego w PRL-u milicjant chodził razem z psem na patrole
. Zjednoczyliście siły i uzupełniacie się, bo ponoć co dwie głowy to nie jedna. Jeśli tak, to mogę Wam tylko współczuć.
Chciało by się napisać, że trudno, to nie mój, czy nasz problem. Ale właśnie to jest problem wszystkich czytających to forum, że mając jakieś urazy czy żale do kogoś (nie wnikam czy uzasadnione, czy nie), może czujecie się niedocenieni w środowisku związanym z cmentarzami wojennymi, może nie macie siły przebicia, nie załatwicie tego we własnym gronie, tylko bawicie się w podchody na publicznym forum. Takie postępowanie świadczy, o tym, że nie macie nawet za grosz kultury osobistej.
Nie chcę być złośliwy i z natury nie jestem, ale w tym przypadku - będę, podobnie jak Ty (Wy). Nie wiem czy pamiętasz taki kabaret, który zwał się TEY, ostatnio powtarzali ich występ w TVP, pt.
Na tyłach sklepu warzywniczego, czy jakoś tak. Tam padły takie znamienne słowa - które dedykuję Tobie, byś miał o czym myśleć, bo najwidoczniej już nie masz poważniejszych problemów, a raczej ich nie zauważasz. Ale nie myśl zbyt intensywnie, bo choć myśli nie podlegają prawu ciążenia, to jednak w obawie o Twoje samopoczucie psychiczne, postuluję o umiar, by Cię to myślenie nie doprowadziło do upadku a tym samym, aby Cię nie powaliło na ziemie
.
Wracając do meritum, pamiętasz może jak jeden z dwóch głównych członków tego kabaretu mówi do trzeciego, który miał na imię Bolek:
Boluś jak byś się uczył, to byłbyś kimś. A bodajże drugi dodaje:
a tak, to jesteś brakującym ogniwem w teori Darwina.
Jaki z tego wniosek? Dla mnie jest on oczywisty. Trawestując trochę to powiedzenie, powiem tak: Jak byłbyś kimś, to może i Ty został byś takim weryfikatorem map, tudzież innych wydawnictw i Twój domek zaznaczyli by na mapie oraz Twoje nazwisko widniało by na niej.
Więc jak Ci się to marzy, musisz jeszcze długo nad sobą popracować, m.in. poszerzyć horyzonty myślowe, poznać różnych ludzi tu i ówdzie i nabrać doświadczenia życiowego, nie tylko wyniesionego z uniwersytetów, a wtedy wszystko przed Tobą. Samo ukończenie nawet najlepszych studiów nie uczyni z Ciebie od razu wszechwiedzącego. Musisz wiedzieć bowiem, że uniwersytety rozwijają wszystkie zdolności, m.in. głupotę. Aczkolwiek, niektórzy potrafią sobie z tym jakoś radzić, posiadając tzw. zdrowy rozsądek, inni niestety nie. A zdrowy rozsądek dlatego jest ważny, bowiem jego posiadanie może zastąpić prawie każdy stopień wykształcenia, lecz żadne wykształcenie nie zastąpi zdrowego rozsądku
.
Bawcie się dalej czyimś kosztem, jeśli nie stać Was na odrobinę przyzwoitości, by zabawić się za swoje.