i tu niestety dlugi ma racje.
glupi latwo wciska, bo wciska sie latwo.
efektem jest nadmiar pracy ratownikow, czesto wzywanych, bo pan wszedl jakims cudem na rysy, jest zmeczony i trzeba go sciagnac smiglem.
a skoro mozna wrocic smiglem, to czemu nie lezc tam, gdzie normalnie by nie polazl.
28 lat temu zaczalem sie wspinac - wowczas w polsce bylo mniej niz 10 tysiecy wspinaczy (wliczajac to rowniez ludzi, ktorzy wspinali sie wylacznie w skalach, czyli w bezpiecznych w stosunku do gor lokalizacjach). dzisiaj uprawiajacych hmmm... wspinanie (bo ciezko powiedziec: wspinaczy) mozna liczyc na setki tysiecy, bo tzw. sporty ekstremalne zrobily sie modne. onegdaj wspinanie bylo wyborem swiadomym, z wszystkimi jego konsekwencjami, torem szkolenia, zarowno teoretycznego jak i praktycznego. dzisiaj w wiekszosci jest przypadkowym wyborem znudzonych korporacyjnych niedorozwojow (wsiedli za kierownice rajdowego samochodu, nie majac pojecia jak sie jezdzi). w tym samym czasie mamy cos takiego jak "ekspedycja austria" w national geographic - prosze:
https://www.national-geographic.pl/arty ... ja-austria (g.hubard, zalozyciel ng, przewraca sie w grobie) i instrukcje obslugi samochodu, w ktotej najwazniejszym punktem jest ostrzezenie, zeby nie pic plynu do szyb.
ludzie wspinaja sie, biegaja, morsuja (he he, gdzie te przereble, jak sniegu w zimie nie ma), robia cuda, bo chca miec fajne selfiki. ale jak sie przyjrzec fachowym okiem, to robia to marnie. czasem jak patrze na takich "wspinaczy" to nie wiem czy opier.dolic za robienie glupot (bywa, ze ze smiertelnymi konsekwencjami) czy sie smiac.
obecnie niewiele osob wie, co w gorach znaczy sygnal 6x/minute - a w smartfonach czesto padaja baterie w najwazniejszym momencie, bo sie wyczerpaly przy robieniu selfikow.
i dupa z aplikacji.
a juz sam tytul jednego z powyzszych info mowi za siebie:
"niefortunny upadek podczas spaceru."
ludzie juz nawet chodzic nie umieja.