Witam poświątecznie!
Klasyką niemal jest: by ślina w gębie...
Zatem dodam już coś, co już było, ale laaaata temu! Wydawcy zazwyczaj dodają: Wydanie II, poprawione i uzupełnione. Nieśmiało podpisuję się pod tym.
W O L T E R
...zakwaszenie umysłu łacno… wygładzisz
przez czytanie zalety mającej od najpierwszych
w ojczyźnie osób książki Woltera...
[Weihart, 1768]
Szczęśliwe pióro nadało wdzięk
wszystkiemu, czego się tylko imał
[bp warmiński Ignacy Krasicki]
... takich bezbożnych ksiąg jak
Słownik Filozoficzny, Pucelle d'Orleans, Emile, Listy
poniechajcie, a natomiast Ewangelii
i ksiąg świętych się chwyćcie...
[polskie czasopismo Monitor, 1770]
Nigdy żaden nieprzyjaciel Chrześcijańskiej Religii
nie był od niego straszliwszy i jadowitszy,
bo nikt z ludzi nie targnął się na nią
nigdy tak statecznie, tak oczywiście,
tak dowcipnie i tak chytrze...”
[cenzor kapitulny, ks. Woliński, 1781]
Że umarł Wolter, muza poetyczna płacze,
A że się zrodził — wiary boleją tłomacze
[1782]
Za życia przesadnie wielbiony i równie namiętnie zwalczany, Wolter dziś jeszcze budzi żywą sympatię jednych, ale
i nienawiść drugich, w jego twórczości bowiem kryją się liczne niekonsekwencje.
[Andrē Maurois, 1936]
Człowiek o laserowym umyśle, któremu
zarzucić naiwność byłoby szczytem naiwności
[Valdemar Baldhead (Łysiak), „Perfidia”]
Tych kilka myśli zamiast wstępu. Chęć poznania roli, jaką odegrał Wolter w kreowaniu wizerunku Fryderyka II, Katarzyny II i Rosji, Polski i konfederacji barskiej, skłoniła mnie do przygotowanie tego tekstu o tej wybitnej postaci. Wydaje mi się, że warto, choćby w jakiejś części ukazać ją, bo w literaturze XVIII-wiecznej historii, konfederacji barskiej, Europy aż gęsto od niej. Podstawowy i wystarczający – sądzę – biogram w Wikipedii, tak więc podarujemy go sobie tutaj.
Z niezwykłą skutecznością zabiegał Wolter o - dzisiaj powiedzielibyśmy: image/publicity – u władców. By to osiągnąć filozof często sięgał do wazeliniarskiego mieszka. Niech wystarczą tu słowa angielskiego historyka, Thomasa B. Maucalay’a: „On jeden tylko tak umiał podawać cukierki, że można było dużo ich połknąć bez szkody dla zdrowia”.
Trzeba przyznać, że, obok Diderota i d’Alemberta, w panteonie francuskiego Oświecenia, Wolter błyszczał najjaśniej. Jego właśnie częściej czytano i drukowano. Fascynował się Wolterem w swoich młodych latach następca pruskiego tronu, Fryderyk, zwany później II i Wielkim:
„Ostatnie pięciolecie ojcowsko-kapralskich rządów Fryderyka Wilhelma upływało dla następcy tronu bez zgrzytów i grzmotów. Jego pałacyk w Rheinsbergu stał się siedliskiem muz. Skoro królewicz odrabia swoje pensum w zakresie administracji, gospodarki, wojskowości, to król machnął ręką na to, że ów zaprasza do siebie literatów i artystów, koresponduje z przyjaciółmi, pochłania książki i gra na flecie. Nastały lata intensywnej korespondencji z Wolterem, który jak korepetytor poprawiał francuszczyznę młodego Hohenzollerna, polerował jego wiersz i musztrował go na poetę.”
Fascynację wolterowskimi naukami potwierdzają listy Fryderyka do filozofa, np. ten, z 1736 r.: „Proszę o traktowanie mich czynów odtąd jako plonu pańskich nauk. Kiedy je przyjąłem, moje serce uległo wzruszeniu i podjąłem nieodwołalne postanowienie kierowania się nimi przez całe moje życie”.
Po raz pierwszy spotkali się, gdy Fryderyk został królem Prus – niewiele czasu potrzeba było, by Wolter nazwał go „Wielkim ”, dodając mu miano „przyjaciela rodzaju ludzkiego”.
Od początku XVIII w. Europa targana jest wojnami: północną, o sukcesje tronów – zmieniają się sojusze. Francuski rząd, badając polityczny grunt, a znając wzajemne zażyłe kontakty Woltera z Fryderykiem, powierza Wolterowi sekretną misję wysondowania opinii Fryderyka w tej materii. Ten przejrzał cel tej misji – Wolter powrócił z niczym, a król odpowiedział wierszem:
Chcecie, abym jak deus ex machina
Przybył w rozstrzygającej chwili –
Przyjrzyjcie się lepiej: czyż moja mina
Świadczy, bym był aż tak straszliwy.
I nie tylko wierszem. Podczas tej wizyty „czyta się wiersze, tańczy, je, obgaduje całą Europę, gra w karty, a Fryderyk swemu »Wergiliuszowi« przygrywa na flecie. [...] I kto by się domyślił, że dźwięk fletu i filozoficzne gruchanie ledwo tłumi brzęk talarów, które jedna z naszych znakomitości, Wolter, usiłuje wyciągnąć od drugiej - Fryderyka: pierwszy bowiem domagał się zwrotu kosztów podróży, czego drugi stanowczo odmawiał. Oto pisze do Jordana*, w chwili gdy wolterowski urok działa najsilniej:
„Twój skąpiec wychyli do dna kielich swej nienasyconej żądzy bogacenia się, dostanie tysiąc trzysta talarów. Jego sześciodniowa obecność będzie mnie kosztowała pięćset pięćdziesiąt talarów dziennie. Ten trefniś drogo sobie każe płacić! Żaden nadworny błazen nie miał nigdy podobnej gaży”.
----------------------------
* Charles Etienne Jordan – z pochodzenia Francuz, były pastor, uczony, przyboczny Fryderyka, pełen dowcipu i encyklopedycznej wiedzy.
Obaj lubili „opary kadzidła”, wzajem się nim „odymiali”, i obaj doskonale zdawali sobie z tego sprawę – tylko który z nich był bardziej cyniczny? – postawić na Fryderyka? – chociaż Wolterowi też nic nie brakowało! „Filozoficzny kontredans” z Fryderykiem II zaowocował Wolterowi jeszcze jedną, tym razem dłuższą gościną w Poczdamie w 1750 roku. Zapowiadało się dobrze:
„Mieć wiernego wyznawcę na tronie – czyż można było żądać czegoś więcej?” – taki był punkt widzenia Woltera. Gościć u siebie podziwianego od lat młodzieńczych najwybitniejszego pisarza Europy, korzystać co wieczór i co obiad z jego błyskotliwych konwersacji”– to Fryderyk.
Sielanka trwała do jesieni 1752 roku, bo oprócz filozoficznych dysput, poetyckich pojedynków, jednemu i drugiemu przydarzały się złośliwe uwagi.
„Wrzód pęczniał”, i wreszcie pękł! Poprawiając jeden z rękopisów króla, Wolter powiedział publicznie: „Król przysyła mi swe brudy do prania”. Fryderyk na to zrewanżował się cyniczną wypowiedzią: „pomarańczę się wyciska, a łupinę wyrzuca!” Ubodło to Woltera, więc także nie pozostał dłużny: rozpuszcza pogłoski o skłonnościach pruskiego władcy do dorodnych młodzianków. No i tak ten „filozoficzny kontredans” zakończył się w połowie marca 1753 roku wyjazdem Woltera z Poczdamu, jednakże obaj nie przerwali późniejszych listownych kontaktów.
„Wolter zainteresował się Rosją jeszcze przed wstąpieniem Katarzyny na tron. Za panowania Elżbiety został wybrany członkiem Petersburskiej Akademii Nauk. Za pośrednictwem Iwana Szuwałowa, po pozytywnej opinii szeregu osób, wśród których znalazł sie również Michał Łomonosow, otrzymał z Rosji materiały, jakie posłużyły mu do napisania dziejów Piotra I. Fryderyk nie jest wolny od zazdrości, gdy widzi, że Wolter mu się „wymyka” , a zwłaszcza jak flirtuje z carycą, która zajmuje jego miejsce. Elżbieta wysyła mu [Wolterowi/mar-k] swój portret wysadzany brylantami, lecz zostaje on skradziony po drodze! Mniejsza o portret, liczy się przyjaźń carycy. „Mam chociaż w moim stronnictwie monarchinię władającą na dwóch tysiącach mil – pisze wesół jak szczygiełek – wynagradza mi to krzyki hultajów”. (Marzec 1761).”
A jeden z tych hultajów miał na imię Fryderyk II!
Wolter przeżył głęboko śmierć swej pierwszej rosyjskiej dobrodziejki na tronie. Nie zdążył się jeszcze oswoić z tą wiadomością, kiedy z Rosji nadeszły informacje o kolejnej zmianie na tronie. Katarzyna została odmalowana przez nieznanych informatorów w tak ciepłych barwach, że Wolter już w sierpniu 1762 r. nie wahał się nazwać jej Semiramidą.
„Caryca umarła? Niech żyje caryca! Oto Katarzyna II. Nic nie stracił na zamianie, lecz nie obyło się bez pewnych trudności. Morderstwa, rozpusta, spiski, nieprzeniknione szalbierstwa... Co miała do roboty Filozofia w tym moskiewskim kramie? Trzeba było być filozofem pokroju pana na Ferney, by przejść nad tym do porządku i zharmonizować na wesoło rosyjską politykę z przyjaźnią, podziwem... i zasadami filozoficznymi! Wszystko dało się doskonale połączyć, a za spoiwo posłużyły interes i próżność.”
Katarzyna II, podobnie jak Fryderyk Wielki, tworzyła wokół siebie aureolę „władczyni oświeconej”. Tu posłużę się fragmentem z „Historii Rosji” L. Bazylowa:
„Metoda, przy której pomocy Katarzyna chciała umocnić się na tronie i zjednanie sobie jak największą sympatię, było schlebianie gustom epoki i manifestowanie pozytywnego stosunku do ideałów Oświecenia. Zrodzone na zachodzie, przenikają one od połowy XVIII w. do Rosji coraz silniej, zyskują zwolenników i naśladowców, znajdują odzwierciedlenie w literaturze i sztuce. Francuscy luminarze nowych prądów, przede wszystkim Wolter, Diderot i d’Alembert, byli w Rosji znani i podziwiani. Katarzyna czytała ich dzieła już dawniej, a po objęciu władzy nawiązała z nimi korespondencję, pełną nieprawdopodobnej obłudy; główną treścią listów Katarzyny było, oprócz różnych ogólników i pompatycznych wyrażeń, opowiadanie o tym, co robi, ażeby jej poddani żyli w szczęściu i dobrobycie. Tamci zaś uwierzyli, bądź też równie dobrze to udawali, że Katarzyna jest rzeczywiście „filozofem na tronie”, i nie szczędzili jej w swoich listach wszystkich możliwych pochwał i uniesień nad jej wspaniałością.”
Utwierdzały ich w tym sądzie obfite materiały propagandowe, dostarczane przez ambasadora rosyjskiego w Hadze, Aleksandra Woroncowa, trafiały one do rąk filozofów. Obdarzano Katarzynę mianem „Semiramidy Północy” „Słońcem Północy”, a nawet nazwano „Matką Boską Petersburską”!
Z niekłamaną radością przyjmowała wymówki Woltera, że przybrała imię Katarzyny, a nie Junony, Minerwy, Wenery czy Cerery, które to imiona – zdaniem filozofa – bardziej odpowiadały jej poczynaniom i światłemu umysłowi. W grudniu 1766 r. Wolter, nie znając miary w pochlebstwach, pisał nawet, że jest ona Gwiazdą Polarną najjaśniej świecącą na niebie, przyćmiewającą blask Andromedy, Perseusza i Kasjopei. Przy okazji dodał, że starania carowej o wprowadzenie w Polsce równouprawnienia dysydentów „są czynami, które ludzkość wiecznie będzie sławić.”
Mieszek z wazeliną znów się otworzył – zaczerpnął z niego i Fryderyk, stwierdzając, że Rosjanie powinni być szczęśliwi mając taką monarchinię.
Jakby na wyścigi Wolter pisze w liście do Katarzyny:
„Jeśli chodzi o mnie – Pani – to jestem wiernym wyznawcą kościoła greckiego, tym bardziej, że to Twoje rączki trzymają kadzidło tego kościoła i że mogę Panią uważać za Patriarchę Wszechrosji.” O Polakach i Kościele katolickim w Polsce francuski filozof miał „nieco inne” zdanie – pisze: „rzymski bękart” .
Tę „krasę” obdziera z szat francuski aforysta Sébastien Chamfort, w „Anegdotach i charakterach”:
„Pan Poissonier, lekarz, wróciwszy z Rosji, udał się do Ferney, aby wymówić panu Voltaire wszystko, co powiedział fałszywego i przesadnego o tym kraju. Drogi panie – odparł naiwnie Voltaire – przysłali mi w prezencie takie dobre futra, a ja jestem wielki zmarzluch.”
A „oświecenie” (!) w Rosji wyglądało m.in. tak:
W 1765 roku właścicielom ziemskim dano prawo zsyłania chłopa na katorgę, a dwa lata później imperatorowa pozbawiła chłopów pańszczyźnianych prawa wnoszenia skargi na swego pana. Każda taka skarga traktowana była jako oszczerstwo. W tym samym roku, Katarzyna zwołała do Petersburga zjazd przedstawicieli rosyjskiego społeczeństwa, dla opracowania nowego „Ułożenia praw”. Delegaci przez kilkanaście miesięcy pracowali nad jego treścią. A że ta, kłóciła się z wizją imperatorowej – wybiegała znacznie liberalizmem w dotychczasowym systemie twardych rządów – imperatorowa delegatów rozpędziła.
Katarzyna II wykorzystywała „miłość do podarków” Woltera - jego pióro było bardzo usłużne i pomocne w propagandowej tubie. Zaraz po wejściu wojsk rosyjskich do Rzeczypospolitej, po konfederacjach słupskiej i toruńskiej, a jeszcze przed »repninowskim sejmem«, Wolter z otrzymanych od Woroncowa materiałów, napisał (pod pseudonimem Bourdillon) „Esej historyczno-krytyczny o niezgodzie wyznań w Polsce”.
Zagalopował się trochę filozof bo przedwcześnie pochwalił hetmana i biskupów polskich „za ich mądrą uległość wobec carycy”. Kubeł zimnej wody
i reakcja przyszły szybko. Sprzeciw »mądrych uległych« spowodował, że Repnin porwał ich i zesłał do Kaługi, a wszystkie warszawskie egzemplarze niefortunnego „Eseju” musiał skonfiskować. Stanisław August zaś skwitował tymi słowy:
„Dzielę narodu żale, ale zataić nie mogę, iż w tej niedoli nie pozostaje nam jak udać się tylko do wspaniałomyślności imperatorowej, a tymczasem kończyć sejm wypada, abyśmy większej surowości na siebie nie ściągnęli”.
A Wolter? – musiał pospiesznie dopisać kilka kart, w których dla zdyskontowania swego błędu, z wielką przesadą pisał o nadużyciach jezuitów i Kościoła w Rzeczypospolitej, rozdmuchał także starą, głośną sprawę „tumultu toruńskiego”.* Tu miał ułatwione zadanie, bo zapewne oparł się na propagandowej broszurze „Das betrübte Thorn” wydaną – także w języku francuskim – z inspiracji pruskiej.**
W swej gorliwości poszedł dalej - pod pseudonimem majora Kayserlinga napisał „Mowę do Konfederatów”. Znalazły się tam wybujałe aż do przesady pochwały Katarzyny, ale też i groźby: „Nie zmuszajcie waszych protektorów do niszczenia was.[...] Rosjanie lepiej strzelają. Ci, którzy myślą, że caryca, kupując bibliotekę Diderota, mogłaby być wrogiem rodu ludzkiego, muszą być ignorantami z Kamieńca. Ci nie mają bibliotek, bo czytać nie umieją”.
Interwencję rosyjską skwitował jako: prawo sąsiada, który przynosi wodę do płonącego pobliskiego domu. Gdy doszło do pierwszego rozbioru, potępili go niemal wszyscy francuscy myśliciele. Za to Wolter rozsmakował się w „torcie królów” i za nowy serwis do kawy odwdzięcza się Fryderykowi: „Mówią, Sire, że to Pan poddał pomysł rozbioru Polski – i ja tak sądzę, ponieważ znać w tym geniusz”, dołożył jeszcze: „Tryumf światła nad mrokami średniowiecza”.
Jak pogodzić to wdzięczenie się Woltera do władców, kiedy zwykle mawiał, „że nie będzie dobrze, dopóki nie powiesi się ostatniego króla na kiszkach ostatniego księdza?”. Fakt, że u schyłku swego życia zreflektował się nieco, przyznając, że nie we wszystkim kroczył właściwą drogą. Fryderyk II chyba dostrzegł to samo, mówiąc: „Jeśli pisma fernejskiego filozofa warte są pomników, to czyny jego zasługują na kajdany”.
Czy było to skrajny oportunizm, serwilizm? A może wyprzedzając o kilka epok, nazwać epitetem „poleznyj idiot”! A może rację ma Cat-Mackiewicz, pisząc?: „Najbardziej dla Woltera charakterystyczne są jego uniżone pochlebstwa będące tylko maskami dla pogardliwych drwin. Obserwując sprawy polityczne, wojny, walki, doszedł do przekonania, że nikt właściwie nie ma racji. Na tym tle umiał spieniężać swój autorytet”.
I robił to skutecznie!
Na koniec puenta: gdy wybuchła rewolucja francuska, na europejskich dworach wybuchła panika. W Rosji Katarzyna zakazała sprowadzania książek Woltera, a nawet ich lektury!
------------------------------------
* „Tumult toruński” →
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tumult_toru%C5%84ski ** Praca napisana z polecenia ministra pruskiego von Ilgena przez duchownego protestanckiego Daniela Ernesta Jabłońskiego, zawierająca opis owych wydarzeń w 1724 r.
W szkicu tym fragmenty pisane w cudzysłowach pochodzą z:
Francuski świat filozoficzny wobec konfederacji barskiej – Daniela Beauvois [w:] Konfederacja barska. Jej konteksty i tradycje. (wyd. DiG)
Fryderyk II – Stanisława Salmonowicza;
Fryderyk Wielki a Polska” – Władysława Konopczyńskiego;
Historia Rosji – Ludwika Bazylowa;
Katarzyna II – Władysława A. Serczyka;
Pamiętniki cesarzowej Katarzyny II przez nią samą spisane;
Rzeczpospolita Obojga Narodów. Dzieje agonii – Pawła Jasienicy;
Spór o Stanisława Augusta – Andrzeja Zahorskiego;
Stanisław August – Stanisława Cata-Mackiewicza
Wolter – Andrē Maurois;
Wolter czyli królewskość Ducha – Jeana Orieux;
Artykułów internetowych: Muzeum Wilanowskiego, Enigmy, Racjonalisty, Wikipedii itp.
Już spory czas temu powstał ten tekst. Fakt, że znaczną jego część stanowią cytaty z lektury tematu – pozwoliłem sobie bez przeróbek wkleić je w to opracowanie – nie wyobrażam sobie „uzdatniania” tego, co stworzyli np. Bazylow, Cat-Mackiewicz, Konopczyński, Salmonowicz, Serczyk, Zahorski i inni !
Mnie zainspirowała różnorodność opinii o Wolterze – to zachęciło mnie do głębszego poznania tematu. A że w jakiejś mierze myśliciel z Ferney „wpiął się” w nasze dzieje – stąd mój zamysł, by go tu zaprezentować.
Pozdrawiam, mar-k
P.S. Zacytuję tu XVIII – wiecznego (chyba geografa?) M. Wiesiołowskiego:
„Umyśliłem skreślić rys niniejszy, jakkolwiek przekonany jestem o jego niedokładności, ale czerpiąc moje wiadomości z źródeł nie omylnych, pracowałem w tem przekonaniu, że bieglejsze kiedyś pióro, moje omyłki sprostuje, i gruntowniejszem i uzupełnionem podobnem dziełem współrodakom przysłuży”