Możliwa ugoda kościołów w sprawie przed trybunałem w Strasburgu
Możliwa jest ugoda między Polskim Autokefalicznym Kościołem Prawosławnym a Kościołem Bizantyńsko- Ukraińskim (tzw. Unickim) w sprawie tytułu własności znacjonalizowanych pounickich świątyń - dowiedziała się PAP.
Ewentualna ugoda doprowadziłaby do umorzenia postępowania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu (ETPC), do którego sprawę przeciwko Polsce wniósł kościół prawosławny. Termin rozprawy zaplanowano na 17 czerwca.
Zwierzchnik kościoła unickiego w Polsce abp Jan Martyniak w rozmowie z PAP potwierdził, że trwają rozmowy z kościołem prawosławnym i dodał, że "rysuje się szansa na zawarcie ugody" między kościołami. Poinformował, że strony powołały komisje, w pracach których uczestniczą także przedstawiciele strony rządowej.
"W projekcie ugody przyjmuje się tzw. wariant słowacki: jedne cerkwie będą przekazane jednym właścicielom, a inne - drugim. Tam, gdzie nie będzie można tego podzielić, państwo wybuduje nową cerkiew" - powiedział arcybiskup.
Przedstawiciel Polski przed ETPC ambasador Jakub Wołąsiewicz potwierdził w rozmowie z PAP, że między kościołami prawosławnym a unickim toczą się rozmowy, które mogą doprowadzić do porozumienia między stronami w sprawie zasad zwrotu upaństwowionych po wojnie kościelnych nieruchomości - co jest istotą całego problemu.
Wołąsiewicz nie chciał przesądzić wyniku tych negocjacji. Podkreślił, że do rozmów obu kościołów długo nie mogło dojść i udało się to dopiero w obliczu rozprawy przed Europejskim Trybunałem.
Dodał, że ewentualna ugoda między tymi stronami doprowadziłaby do zawieszenia postępowania w Strasburgu, który udzieliłby wówczas rządowi czasu na przeprowadzenie nowelizacji zgodnej z wnioskiem ugodzonych stron. Po uchwaleniu nowelizacji sprawa zostałaby umorzona.
Spór między PAKP a obrządkiem unickim Kościoła katolickiego toczy się o własność znacjonalizowanych pounickich 24 świątyń na Podkarpaciu. Prawosławni, którzy po II wojnie odrestaurowali je i użytkują do dziś, nie stali się ich właścicielami.
Metropolita prawosławny Sawa uważa, że przepisy ustawy o stosunku państwa do Kościoła prawosławnego z 1991 r. naruszają konstytucyjną zasadę równouprawnienia Kościołów. Ustawa wprowadziła bowiem jedyny w prawie wyznaniowym wyjątek od zasady status quo co do własności - innym Kościołom z chwilą wejścia w życie ustawy regulującej ich pozycję prawną, przyznano własność obiektów, które dotychczas użytkowały.
Prawosławni kwestionują konstytucyjność artykułu ustawy, który przewiduje uregulowanie w czasie bliżej nieokreślonym kwestii własności spornych obiektów sakralnych, zamiast zgodnie z zasadą uznania status quo przyznać własność Kościołowi prawosławnemu. Nowej ustawy nie ma do dziś.
Jeszcze w 2003 r. PAKP złożył skargę do Strasburga w związku z orzekaniem przez Trybunał Konstytucyjny co do konstytucyjności ustawy o stosunku państwa polskiego do PAKP.
W 2003 r. TK orzekł, że jest ona zgodna z konstytucją. Uznał, że skoro nieruchomości będące przedmiotem sporu nie stanowiły w przeszłości własności Kościoła prawosławnego, nie można uznać, że pozbawiono go równej ochrony. Zdaniem TK, postępowania wobec przyznawania własności są odmienne w stosunku do Kościoła prawosławnego i unickiego, co spowodowane jest m.in. ich odmiennością historyczną. Przedstawiciele parlamentu mówili w TK, że taki zapis wprowadzono, bo Sejm nie chciał krzywdzić żadnego z kościołów, przyznając majątek drugiemu, gdyż liczył na to, że się ze sobą porozumieją.
Skarga PAKP do Strasburga podkreśla, że w rozpatrywaniu sprawy przez TK wziął udział sędzia, który wcześniej był senatorem i brał czynny udział w ustanowieniu kwestionowanego zapisu. PAKP dowiedział się o tym już po rozprawie. Próbował wznowić postępowanie przed TK argumentując, że w sprawie orzekał sędzia, który z mocy prawa powinien być wyłączony. Zgodnie z ustawą o TK, sędzia podlega wyłączeniu od udziału w rozstrzyganiu w sprawach, w których uczestniczył w wydaniu zakwestionowanego aktu.
TK umorzył jednak postępowanie co do tego zarzutu. Uznano, że sam udział w głosowaniu w uchwaleniu aktu kwestionowanego przed TK nie uzasadnia dostatecznie wyłączenia sędziego, bo wymogi te spełniałoby tylko np. wystąpienie z inicjatywą ustawodawczą, bycie posłem sprawozdawcą, udział w dyskusji parlamentarnej.
http://wiadomosci.onet.pl/1766967,11,1,1,,item.html