humanitas pisze:
Uruloki ma całkowitą rację. Z drewna niesezonowanego nie da się wybudować nic trwalszego niż klatka na króliki. Tymczasowa klatka, chciałbym dodać.
Optowałbym za częściową racją - akurat prędzej cerkiew niż klatkę na króliki zresztą.
Nie można tu uogólniać, bo cerkiew (czy cokolwiek drewnianego) robi się z róznych elementów, które różnie będa się zachowywać pod wpływem temperatury oraz w zależności od ich przeznaczenia.
Żeby sie nie rozpisywać: czym innym są belki czym innym deski czy też elementy więźby, itp. Przejrzałem pobieżnie dokumentacje przetargową, gdzie są wyszczególnione wszystkie elementy (dostępna na stronie cerkwi w Komanczy) i np. w przypadku konstrukcji ścian to wcale nie jest takie oczywiste.
Cerkiew ma byc (chyba) rekonstruowana - ale imho rekonstrukcja powinna polegac na odtworzeniu wyglądu, ale niekoniecznie na pracy tymi samymi metodami. Pewnie ze lepiej z sezonowanego drewna, ale wtedy trzeba by zmienić plany:
z dokumentacji wynika ze ściany mają być z brusów (belek) o szerokości ok. 40cm - te 10 metrowe kłody "fi" 50 w ckbk (cieńszym końcu bez kory) mają być obrąbane i zestrugane na 40cm - więc zakładam ze takie pójdą na ściany. Materiał o tej grubości musiałby leżeć w sztaplu 2-3 lata żeby dojść do stanu powietrzno-suchego (wilgotność 30% i to nie wiem czy dojdzie)). Więc cerkiew by trzeba planowac na rok 2010 a nie na jesień 2007 - jak to jest zakładane (ale to juz chyba i tak jest zupelnie nierealne). Podsuszenie w suszarni w zasadzie nie wchodzi w rachube, raz ze za długie na większość suszarni, dwa że to musiałby być jakiś super suszarnik - inaczej wszystko popękałoby i tyle by było z suszenia. Jeżeli natomiast będą tylko lekko przewiane z wierzchu (od przygotowania do budowy pewnie poleżą chwile w sztaplu) nic złego nie powinno się stać. Oprócz tego ze są bardzo grube i związane zrębem na węgłach w środek wsadza się "czopy" (przynajmniej kiedys sie tak robiło), czyli idzie: brus - robi sie otwory, wkłada sie czop (mówiąc brzydko: drewniany kołek odpowiedniej wielkości) i na to na góre następny gdzie czop wchodzi w otwór od spodu. W zasadzie nie ma prawa się to pokręcić - moze jedynie lekko popękać, co przy podsuszonym też nie byłoby wykluczone. Szpachla i już. Ciekawe co pójdzie na wypełnienie, bo podejrzewam ze nie błoto z mchem
BTW: gdyby to było robione nie z 40*40 tylko rozpiłowali taśmówką kłode na pół wzdłuż, to pewnie też by wystarczyło.
Pozostałe elementy można wysuszyć/podsuszyć mechanicznie lub wrzucić na pare miesięcy w sztapel żeby przewiało. Czym cieńsze tym łatwiej wysuszyć, zwłaszcza ze to iglaste. Zresztą nie wydaje mi się, żeby np. na podłogę czy odeskowanie/szalunek komuś przyszło do głowy dawac mokry materiał - te powinny mieć znacznie mniej wilgotności niż tylko stan powietrzno-suchy.