Po ponad 2 miesiącach przerwy wreszcie wyrwałem się w teren. Trasa wiodła pętla z Rozstajnego przez Nieznajową, Czarne, Jasionkę, Krzywą, Banicę, Wołowiec do Nieznajowej. Pierwotnie miała wieść odwrotnie, ale obawiałem się rosy na wysokich trawach w kierunku Wołowca (zresztą zupełnie niepotrzebnie). Pogoda zapowiadana była piękna, prawie się spełniła, choć to było dodatkową atrakcją
Pierwszy dłuższy postój był nad Jasionką jeszcze przed "aleją kapliczek", widoki tak piękne że ruszać się z tego miejsca nie chciało. Jednak jeszcze wiele rzeczy do zobaczenia i sprawdzenia było więc podreptałem dalej. Jasionka, Krzywa z remontowaną cerkwią i cmentarzem nr 54 (tylko kurhan, dobrze że ogrodzony, jednak na miejscu nic więcej o nim nie można się dowiedzieć), później skręt na Banicę i łąkami do cmentarza 62. Przed nim na łące rozwalony cokół krzyża, schodzę do strumienia i już widać resztki kopuły czasowni. Trochę chaszczowania, oglądam jedyny (?) ocalały nagrobek na cmentarzu powyżej i w tarninie resztki drugiego, dalej przez łąki do szlaku niebieskiego i za nim pod Magurycz, skąd ścieżka oznakowana różyczkami zaprowadził mnie do kamieniołomów i jeziorek. Wracając do szlaku słyszę głuche pomruki burzy, jednak las nie pozwala nic więcej zobaczyć. Schodzę do szlaku czerwonego i nim dość szybko do Wołowca, by wreszcie po wyjściu z lasu ogarnąć to co się dzieje na niebie. Po wyjściu z lasu widzę kartkę ostrzegającą o psie i rzeczywiście był - dość spasiony wilczur, który rzucił się w naszą stronę. Na jego ujadanie wybiegła z domu właścicielka i wspólnie udało się go złapać - nie będę pisał co sądzę o trzymaniu psów bez uwięzi koło szlaku, tym bardziej że to nie był koniec niespodzianek w Wołowcu
Idąc dalej penetruję teren za wszystkimi krzyżami jakie miałem oznaczone, wiele więcej znajduję w terenie, szczególnie przed jednym domem zaciekawiają mnie 2 postumenty z krzyży. Przed cerkwią nie znajduję jednego z krzyży, później przy ostatnim gospodarstwie drugiego - ciekawe czy to czasem one nie dostały nóg i nie znalazły się upstrzone przed tamtym domem? W tym ostatnim gospodarstwie również miałem spotkanie z psami - wpierw wyleciał jeden wilczurowaty, widząc to zatrzymałem się i myślałem że właściciele go odwołają, tym bardziej że byli na polu i widzieli co się dzieje. Jak zobaczyłem że ich pies nie atakuje tylko zachowuje odległość to zacząłem iść dalej - wtedy dobiegły jeszcze 2 takie same. Razem już niestety zaatakowały i zaczęło być niebezpiecznie. Dopiero wtedy działania właścicieli przybrały skuteczniejszą formę i udało się ich odpędzić.
Chciałem trochę więcej czasu poświecić na Nieznajową, jednak coraz bliższe grzmoty dopingowały do wyciągania nóg. Mimo wszystko udało się pooglądać krzyże w dolinie choć na oglądnięcie cmentarza czasu zabrakło. Deszcz zaczął padać i zdążyłem tylko dojść pod chałupę w Nieznajowej i tam musiałem schronić się pod okapem, zabrakło 0.5h by dojść do samochodu. Błyskawice i następujące zaraz grzmoty świadczyły że uderzenia są w bliskiej okolicy a huk grzmotów był potęgowany echem odbitym od wzgórz otaczających dolinę - zastanawiałem się czy to nie jest ten zapowiadany koniec świata, choć czas się trochę nie zgadzał
. Po przeczekaniu trasę dokończyłem w lekkim deszczu i udałem się oglądnąć kapliczkę w Grabiu
A tytuł? W trasie widziałem ponad 60 krzyży/kapliczek (nie licząc tych na cmentarzach) a koniec świata już wyjaśniałem
Zdjęcia